Tą trasę chcieliśmy zrobić w lato lub jesień. Wyobrażając sobie czarujące kolorami zbocza Kop czekaliśmy tylko na odpowiedni moment.
Akurat rozpoczynamy urlop. Po beznadziejnym weekendzie nastał obiecujący początek tygodnia. Szybko organizujemy całą ekipę i suniemy do Podbańskiej na Słowacji.
Dojeżdżamy pod hotel Permon, gdzie zostawiamy samochód i szukamy żółtego szlaku prowadzącego do Cichej Doliny.
Po około 30 minutach marszu asfaltem mijamy skrzyżowanie ze szlakiem zielonym, po czym skręcamy w prawo na nieoznakowaną drogę gruntową. Od tej chwili musimy wytężyć głowy i liczyć tylko na ogólną mapę oraz orientację w terenie.
Wchodzimy wgłąb Doliny Krzyżnej. Droga staje się coraz bardziej zarośnięta wysoką trawą ale widać, że jest regularnie jeżdżona.
Zbliżamy się do pierwszych zaznaczonych na mapie zabudowań. Na małej polanie w środku lasu stoją dwa drewniane budynki. Miejscówka jest urocza. Zatrzymujemy się na moment i wsłuchujemy w ciszę. Rozglądamy się dookoła i kiedy jesteśmy pewni, że nikogo tu nie ma po cichu przemieszczamy się dalej.
Mamy dylemat bo według opisów, z których korzystaliśmy planując tą wycieczkę, powinniśmy iść cały czas prosto aż dotrzemy do kolejnych zabudowań. Z tym, że tam ryzyko spotkania leśników czy myśliwych jest podobno większe. Zwłaszcza w sezonie polowań!
Możemy pójść też inną ścieżką nakreśloną na mapie, o której niestety nie znaleźliśmy nigdzie żadnej wzmianki i tym samym zdać się na to co przyniesie los.
Stoimy na rozwidleniu i próbujemy podjąć jakąś decyzję. Ostatecznie wybieramy nieznaną ścieżką. Skręcamy więc w lewo, przechodzimy przez mostek nad strumieniem i idziemy wgłąb lasu z nadzieją, że dotrzemy tędy w okolice Małego Krzyżnego Liptowskiego.
Wznosimy się zakosami i dosyć szybko docieramy do grani. Według mapy powinniśmy znajdować się właśnie między wierzchołkiem Szczyty a Przełęczą Krzyżną. Kierujemy się na północ i wypatrujemy w coraz to wyższych trawach kolejnego rozwidlenia dróg jako punktu, który upewni nas, że dobrze idziemy.
Krywań widziany z wylotu Cichej Doliny
Zamiast rozwidlenia dróg naszym oczom ukazuje się kolejna chatka. Stajemy jak wryci i nasłuchujemy. Jest tak cicho, że aż uszy bolą. Przechodzimy koło domku na palcach po czym przyspieszamy by zniknąć z pola widzenia potencjalnemu lokatorowi.
Chatka leśna na zboczach Małego Krzyżnego Liptowskiego
Domek nas tak zaabsorbował, że całkiem zapomnieliśmy o tym, że szukaliśmy rozstaju dróg. Tymczasem wyszliśmy z gęstego lasu i wędrujemy sobie zachodnim zboczem Małego Krzyżnego.
Tak na serio to nie jesteśmy pewni gdzie się obecnie znajdujemy. Do tego chłopaki zniknęli nam z pola widzenia bo z Dorotą oddałyśmy się na moment przyjemności wyjadania wielkich i słodkich borówek, których jest tutaj mnóstwo.
Dochodzimy do nich w miejscu, gdzie droga wiedzie już północnym zboczem. Nie podoba nam się to. Powinniśmy wejść na grań i iść nią w stronę Krzyżnego Liptowskiego.
Znowu mamy zagwózdkę. Iść dalej ścieżką czy ruszyć na przełaj. Patrząc na mapę grań wydaje się być na wyciągnięcie ręki. Pchamy się więc w las byle do góry, byle wyjść wyżej i zobaczyć charakterystyczny kształt na Krzyżnym Liptowskim, który będzie dla nas drogowskazem.
Walczymy kilkanaście minut w gęstych krzakach aż wydostajemy się na niewielką polanę otoczoną kosodrzewiną. Na szczęście są to tylko mniejsze lub większe placki kosówki, między którymi możemy przemieszczać się dalej w górę.
Już na grani - w dali Małe Krzyżne Liptowskie i Krzyżne Liptowskie z widoczną konstrukcją
Ale mamy pecha... Bo na drodze do szczęścia staje nam kolejna bariera z kosówki. Kiedy w nią wchodzimy jeszcze nie wiemy co nas czeka.
Okazuje się, że ta połać upierdliwej acz pięknej rośliny jest dużo większa. Walczymy w kosówce dobrą godzinę, rzucając chyba same niecenzuralne słowa, aż wydostajemy się na skalisty teren. No w końcu!
Po wyjściu z kosówki - jeszcze kawałek i osiągniemy Małe Krzyżne Liptowskie
Robimy odpoczynek, bo jesteśmy wykończeni i głodni. Na dzisiaj mamy dosyć!
W dali w słońcu Grań Hrubego i Krywań
Tyle grani za nami, a do końca jeszcze długa droga
Po chwili przerwy postanawiamy podejść wyżej w okolice wierzchołka Małego Krzyżnego i znaleźć wygodną miejscówkę na dłuższe posiedzenie. Najlepiej osłoniętą od wzmagającego się z każdą chwilą wiatru.
Kiedy znajdujemy w miarę płaskie miejsce od razu wyciągamy ciepłe rzeczy bo robi się coraz zimniej. Lekko nam tu powiewa ale dodatkowo osłaniamy się plecakami i jest ok.
Ja korzystam z ostatnich promieni słońca i idę zrobić kilka zdjęć.
Małe Krzyżne Liptowskie z resztkami drewnianej konstrukcji
Grań w kierunku Krzyżnego Liptowskiego
Brdarowe Grapy i Magury Rycerowe - to również Kopy Liptowskie
Zachód słońca z Małego Krzyżnego Liptowskiego, w dali Tatry Zachodnie
Krywań w ostatnich promieniach dzisiajszego słońca
Wtorek
Noc była wietrzna ale prawie całą przespałam. Budzę się chwilę po wschodzie słońca. Widać, że szczyty Tatr Niżnych są już oświetlone.
Grzesiek buszuje po okolicy i szuka zasięgu by potwierdzić optymistyczną prognozę pogody z wczoraj. Najdłużej śpi Sławek i pewnie dalej by kimał gdyby nie nasz śmiech. "Spadł" z karimaty i leży w swoim letnim śpiworku na ziemi. Karimata nie odleciała z wiatrem pewnie dlatego, że trzyma na niej nogi.
Mamy z niego mały ubaw ale tak poważnie to nie chciałabym tak zmarznąć i mu nie zazdroszczę.
Pobudka o wschodzie słońca
Robi się coraz widniej i pora wziąć się do życia. Szykujemy śniadanie, zwijamy interes i ruszamy w kierunku Krzyżnego Liptowskiego.
Widoki w porannym słońcu są przepiękne.
Z lewej Kondracka Kopa a za nią w dali Giewont
W dali Czerwone Wierchy, na pierwszym planie Brdarowe Grapy
Krywań o poranku
Podchodzimy pod Krzyżne Liptowskie
Kiedy docieramy na szczyt odkrywa się dalszy fragment zaplanowanej na dzisiaj trasy. Kawał drogi przed nami. Chcemy doczłapać aż pod Gładki Wierch na Przełęcz Zawory. Na wprost to daleko a co dopiero idąc skręcającą na lewo i prawo granią.
Ale póki co jesteśmy na szczycie Krzyżnego Liptowskiego, przy znanej nam ze zdjęć drewnianej konstrukcji. Dotrzeć tutaj było naszym celem-marzeniem od kilku lat. Pięknie tu, cicho, odmiennie niż w innych rejonach Tatr. Czuć w powietrzu dzikość tej przyrody.
Liptowskie Kopy w całej okazałości
Konstrukcja drewniana na Krzyżnym Liptowskim
Analizujemy dalszą trasę
Wszywaki - jedna z odnóg głównej grani Liptowskich Kop, w dali Tatry Niżne
Na Krzyżnym Liptowskim
Jesteśmy sami. Przylatuje tylko ciekawski kruk, który bacznie nas obserwuje. Idziemy dalej a on podąża za nami jakby nas pilnował :)
Opuszczamy szczyt Krzyżnego i już wiemy, że jeśli nadarzy się okazja kiedyś wrócimy tutaj dla odmiany jesienią.
Schodzić stąd szybko się nia da. Wszystko chce nas tutaj zatrzymać. Zamiast pędzić przed siebie dla zaliczenia trasy trzeba przysiąść, pokontemplować piękno przyrody, piękno tego miejsca. Idealnego by oderwać się od codzienności. Chyba najlepszego, które dotychczas widziałam.
Tak też robimy. Siadamy gdzie komu pasuje. Nikt się nie spieszy, nikt nikogo nie pogania. Wiemy, że trzeba wykorzystać te chwile kiedy tutaj jesteśmy. Bo może to być nasz pierwszy i ostatni raz w tym niedostępnym rejonie.
Krzyżne Liptowskie...
Powoli schodzimy na Koprowicką Przełęcz
Giewont już lepiej widoczny zza Głownej Grani Tatr
W dali Kasprowy Wierch, którego bym nie poznała gdyby nie charakterystyczne budynki
Koprowicka Przełęcz Niżnia tuż tuż
Nadal bez pospiechu schodzimy na Niżnią Koprowicką Przełęcz, z której rozpościera się ładny widok na Krzyżne.
Krzyżne Liptowskie widziane od strony wschodniej
Krótki postój robimy sobie na Skrajnym Gołym Wierchu. Rozgrzaliśmy się wędrówką i w ogóle zrobiło się już całkiem ciepło. Zdejmujemy bluzy po czym powoli toczymy się w stronę Zadniego Gołego Wierchu.
Centralnie przed nami wyłania się grań Koprowego Wierchu czyli Pośredni Wierszyk, która bardzo nam się podoba i kiedyś chcemy nią wejść na Koprowy.
Krzyżne Liptowskie i Skrajny Goły Wierch Liptowski już daleko za nami
A przed nami coraz bliżej Świnica i Walentkowy Wierch
Zadni Goły Wierch, z którego rozpościerają się lepsze widoki na Dolinę Niewcyrki (tam też chciałabym kiedyś dotrzeć), mijamy bez emocji bo naszą uwagę przykuwa najwyższy szczyt całych Kop Liptowskich czyli Wielka Kopa Koprowa.
Kopulasta zielona góra stoi w sercu Kop Liptowskich i mniej więcej w połowie odległości między Małym Krzyżnym Liptowskim a Gładkim Wierchem.
Wielka Kopa Koprowa z lewej
Z Gołych Wierchów zbiegamy na Turkową Przełęcz po czym dochodzimy do zwornika, z którego odchodzi między innymi grań Brdarowych Grap.
Skoro tu jesteśmy chcielibyśmy zobaczyć jak najwięcej i kuszą nas Brdarowe Grapy. Jednak patrząc na ich obrośnięte gestą kosówką zbocza mamy wątpliwości. Poza tym idąc takim tempem jak nasze i z nastawieniem na kontemplację nie ma szans by zaliczyć wszystkie szczyty należace do Kop.
Może i dobrze, bo będzie pretekst by tu jeszcze przyjść :)
Na Turkowej Przełęczy, przed nami Wielka Kopa Koprowa
Pięknie ułożone granie Gołych Wierchów i Krzyżnego Liptowskiego
Brdarowe Grapy bogate w kosodrzewinę, w dali Tatry Zachodnie
Brdarowe zostawiamy na przyszłość i zaczynamy podejście na zieloną Kopę Koprową. Liptowskie Kopy należą do Tatr Wysokich ale czytałam, że jest to kwestia sporna. A patrząc na takie widoki bardziej pasują do Tatr Zachodnich.
W drodze na Wielką Kopę Koprową
Ja zostaje trochę w tyle bo oddaję się fotografowaniu. Jednak mam towarzysza. To chyba ten sam kruk, który przyglądał się nam na Krzyżnym Liptowskim.
Nie pozwala mi za blisko podejść jednak ładnie pozuje do zdjęć. Kiedy odchodzę on jeszcze długo siedzi w tym samym miejscu. Ciekawe czy poleci dalej za nami?
Krzyżne Liptowskie, Zadni Goły Wierch, Skrajny Goły Wierch, Turkowa Przełęcz widziane z podejścia na Wielką Kopę Koprową
Giewont widziany spod szczytu Wielkiej Kopy Koprowej
Ekipa siedzi już na szczycie Kopy i czeka na mnie. Połowa drogi za nami więc robimy tutaj dłuższą przerwę na odpoczynek i konkretniejszy posiłek.
Kopa Koprowa jest najwyższym punktem całej grani Kop Liptowskich i siedząc tutaj czuć tą wysokość.
Urocze kwiaty rdestu wężownika na tle Tatr Wysokiech
Szczyty Tatr Wysokich są już całkiem blisko. Mamy stąd widok na inny profil Świnicy i Koziego Wierchu, które podobnie jak Kasprowy ciężko poznać na pierwszy rzut oka.
Panorama z Kopy Koprowej w kierunku wschodnim
Dolina Newcyrki i zamykająca ją od wschodu Grań Hrubego oraz od zachodu masyw Krywania
Zachodnia ściana Świnicy, którą wiedzie szlak od Świnickiej Przełęczy z wyraźnym Żlebem Blatona
Od lewej Mały Kozi, poniżej niego zielony Walentkowy i najwyższy z nich Kozi Wierch
W dole Wierchcicha Dolina a nad nią grań od Kasprowego po Świnicę
W centrum Miedziane, a poniżej grań Liptowskich Murów
Na pierwszym planie Tomanowy Wierch Liptowski, nastepnie Kominiarski Wierch, po jego lewej Osobita i wtopiony w nią Bobrowiec - czyli same rezerwaty
Na szczycie Wielkiej Kopy Koprowej
Z Kopy Koprowej odchodzi grań prowadząca na Magury Rycerowe. Niestety ten rejon również musimy odpuścić. Raz, że czas zaczyna nas gonić a dwa musimy oszczędzać siły bo z Zaworów do Podbańskiej będzie jeszcze kilka kilomentrów do zrobienia.
Ostatni rzut oka na fragment grani, który już przeszliśmy i zaczynamy schodzić w kierunku Wyżniej Garajowej Przełęczy.
Kopczyk na Wielkiej Kopie Koprowej
W dole Wyżnia Garajowa Przełęcz
Szybko zbiegamy na Wyżnią Garajową Przełęcz, a następnie zdobywamy Wielką Garajową Kopę. Jest to kolejny zwornik na naszej trasie. Postanawiamy, że tym razem zboczymy z głównej ścieżki i zrobimy sobie jeden szczyt ekstra.
Na Garajowej Kopie zostawiamy plecaki i na lekko idziemy w kierunku Zadniej Rycerowej Kopy, jedynego szczytu w tej krótkiej odnodze grani Kop Liptowskich.
Zadnia Rycerowa Kopa
Wielka Kopa Koprowa widziana z Zadniej Rycerowej Kopy, z lewej w dali Krzyżne Liptowskie
Świnica i Walentkowy jeszcze bliżej
Z lewej Wielka Garajowa Kopa, z prawej Wielka Kopa Koprowa
To była szybka akcja więc po nacieszeniu się widokami wracamy do plecaków.
Widok na naszą dalszą trasę z Zadniego Rycerowego Zawraciku
Jesteśmy już zmęczeni ale trochę szkoda, że zbliżamy się do końca. Przed nami już tylko Garajowe Kopy i Cichy Wierch, którego nie możemy się doczekać ze względu na widoki i zaplanowaną dłuższą posiadówkę.
Garajowe Kopy a na końcu Cichy Wierch
Skalisty teren i jedno z trudniejszych miejsc na trasie w okolicach Małej Garajowej Kopy
Zadnia Garajowa Kopa okazuje się bardzo fajną miejscówką gdzie można by dłużej posiedzieć
Chyba się rozkręciliśmy bo Kopa Koprowa, na której byliśmy tak niedawno została daleko w tyle. W równie dobrym tempie schodzimy na Wierchcichą Przełączkę. I już pojawiły się widoki na Dolinę Ciemnosmreczyńską, którą mamy zamiar dokładnie pooglądać z Cichego Wierchu.
Okolice Wierchcichej Przełączki z widokiem na Tatry Wysokie i Dolinę Ciemnosmreczyńską
Hlińska Dolina z górującą nad nią Granią Hrubego
Od lewej Cichy Wierch, Miedziane, Liptowskie Mury, Mięgusze, Cubryna i Koprowy Wierch
Ciemnosmreczyńska Dolina z pięknymi stawami
Zbliżenie na Wierchcichą Przełączkę i stawy Ciemnosmreczyńskie
W końcu dobijamy na Cichy Wierch. Jest radocha, że daliśmy radę machnąć tyle kilometrów ze sporymi plecakami a z drugiej strony szkoda, że to już prawie koniec tego fantastycznego dnia.
Teraz mamy czas na odpoczynek. Chcemy tu poleżeć ile tylko zapragniemy.
Z lewej Krzyżne Liptowskie, z którego dotarliśmy aż tutaj, z prawej "półmetek" czyli Wielka Kopa Koprowa
Wierchcicha Dolina a w dali między innymi Czerwone Wierchy i Giewont
Odpoczynek na Cichym Wierchu
Dolina Ciemnosmreczyńska
Jej dwa piękne stawy oraz Ciemnosmreczyńska Siklawa
Niżne Rysy, Mięguszowiecki Szczyt Wielki i Cubryna
Nic nie trwa wiecznie i po około godzinnym wylegiwaniu się i kręceniu po szczycie szykujemy się do dalszej drogi.
Panorama z Cichego Wierchu
Z lewej kopulasty Walentkowy, z prawej Gładki Szczyt, a za nimi Orla Perć
Zejście z Cichego Wierchu okazuję się najtrudniejszym fragmentem całej trasy. Jest tu sporo skalistego terenu i miejscami trzeba się lekko pogimnastykować.
W końcu docieramy do Przełęczy Zawory. Od kiedy pierwszy raz zobaczyłam tą miejscówkę w internecie bardzo chciałam tu przyjść. Znajduje się tak blisko miejsc pełnych ludzi jak Zawrat czy Dolina Pięciu Stawów Polskich a świeci pustkami. I w tym jej urok.
Kiedy odpoczywamy sobie przed drogą powrotną rodzi się pomysł żeby może zostać w górach do jutra...
Szlakowskaz na Przełęczy Zawory
Zawory i piękne widoki na Tatry Wysokie
Jedyną rzeczą, która nas martwi są rosnące w oczach chmury.
Aby rozeznać co dzieje się po polskiej stronie idziemy na Gładką Przełęcz. Gdy na nią docieramy chmury są jeszcze bardziej gęste. Zgłupieliśmy do reszty i nadal nie wiemy co robić. Iść na Gładki i ryzykować, że nas w nocy zleje czy wracać do domu i odpoczywać...?
Dolina Pięciu Stawów Polskich z Gładkiej Przełęczy
Gładka Przełęcz - w dali Walentkowy Wierch
Z bólem odpuszczamy i wracamy na Zawory. Następnie kierujemy się do Kobylej Dolinki a to oznacza, że wracamy do auta.
I chyba dobrze zrobiliśmy bo zmęczenie daje się we znaki. W pewnym momencie mija mnie facet ubrany bardzo kolorowo, który ciśnie do góry jak strzała. Zapatrzyłam się na niego i wywinęłam orła na łatwej ścieżce... Skutek na szczęście nie jest tragiczny bo tylko ręka zakrwawiona, kolano potłuczone i leżę jak padłam bo nie mam siły się podnieść.
Po chwili zbieram się do kupy i dalej idę już skupiona.
Zawory - z lewej Cichy Wierch
Kobyla Dolinka
To mi wygląda na misiowy teren...
Ciemnosmreczyńska Silkawa mierząca około 30 metrów wysokości
Już bez przygód pokonujemy próg doliny aż spotykamy szlak czerwony prowadzący do Doliny Ciemnosmreczyńskiej. My podążamy dalej zielonym aż przesiadamy się na niebieski. Na skrzyżowaniu szlaków mamy wygodną wiatę, gdzie urządzamy posiadówkę przeznaczoną na jedzenie i ostatni odpoczynek.
Dalej droga jest prosta ale długa i w większości asfaltem, którego mamy już powyżej uszu. Jedynym jego plusem jest to, że nie trzeba myśleć jak stawiać kroki. Jesteśmy skonani i idziemy już na autopilocie.
Rozstaje szlaków pod Ciemnymi Smreczynami
Tak żegna nas Krywań, który towarzyszył nam całą drogę tam i z powrotem.
Przeszliśmy ponad 30 km z ciężkimi plecakami wypakowanymi jedzeniem i piciem na dwa dni oraz rzeczami na nocleg. Walczyliśmy z kosówką, bólami i swoimi słabościami ale było warto bo to była niezapomniana wędrówka.
Trasa:
Podbańska Krzyżna Dolina - Małe Krzyżne Liptowskie 1919 m - Krzyżne Liptowskie 2039 m - Niżnia Koprowicka Przłęcz 1908 m - Skrajny Goły Wierch 1970 m - Wyżnia Koprowicka Przełęcz 1934 m - Zadni Goły Wierch 1979 m - Turkowa Przełęcz 1948 m - Wielka Kopa Koprowa 2052 m - Wyżnia Garajowa Przełęcz 1916 m - Wielka Garajowa Kopa 1979 m - Zadnia Rycerowa Kopa 1958 m - Wielka Garajowa Kopa - Mała Garajowa Kopa 1929 m - Niżnia Garajowa Przełęcz 1928 m - Zadnia Garajowa Kopa 1948m - Wierchcicha Przełączka 1900 m - Cichy Wierch 1979 m - Zawory 1879 m Gładka Przełęcz 1994 m Zawory Kobyla Dolinka - Ciemne Smreczyny 1490 m Rozdroże w Hlińskiej 1411 m Dolina Koprowa, Rozdroże pod Gronikiem Podbańska