Zachód słońca na Ornaku

To nam się zachciało...

Zaplanowaliśmy dwa dni w Tatrach z noclegiem gdzieś wyżej. Spakowaliśmy się conajmniej jak na trekking w Himalaje. Gdzie ten minimalizm...? Coś czuję, że będzie ciężko.

Powoli maszerujemy Doliną Kościeliską, gdzie możemy obserwować skutki huraganowych wiatrów, które zimą nawedziły góry. Na okolicznych zboczach leżą setki zwalonych drzew i pracują ekipy drwali. Specjalnymi maszynami ściągają drewno, przycinają je i układają wzdłuż szlaku. Jest tego bardzo dużo.

Żywioł zrobił swoje i krajobraz zmienił się nie do poznania. 

2014 05 22 23 ornak 1097

2014 05 22 23 ornak 1098

2014 05 22 23 ornak 1099

Gdy docieramy do Hali Ornak robimy chwilę przerwy. Ławki wokół schroniska są oblężone przez turystów i wycieczki szkolne. Oddalamy się więc od budynku i odpoczywamy w zacienionym miejscu.

Kolejny przystanek planujemy na Iwaniackiej Przełęczy.

Powoli podchodzimy w górę. Niestety nie mamy siły by z takim obciążeniem cisnąć równym krokiem. Chyba musimy dostać konkretnie w kość aby zmądrzeć i zacząć pakować do mniejszych plecaków tylko konieczne minimum. Gdy o tym pomyślałam część rzeczy z mojego plecaka wysypała się na ziemię. Siadam na środku ścieżki i zaczynam kląć z bezsilności. Gdy emocje opadają dopakowuję się i porządnie wszystko zapinam.

Na Iwanaickiej Przełęczy upieram się przy dłuższym odpoczynku. To dopiero początek wycieczki a ja już mam dość. Grzesiek nie wygląda lepiej ode mnie ale nie przyznaje się, że mu ciężko. Faceci...

Przez chwilę zastanawiamy się czy nie zawrócić ale idziemy dalej.

2014 05 22 23 ornak 1100

2014 05 22 23 ornak 1101

Czas ucieka a nasze tempo pozostawia wiele do życzenia.

Na domiar wszystkiego to bardzo miśkowy teren. Gdyby teraz na mojej drodze pojawił się jakiś osobnik nie miałabym siły uciekać.

Pamiętam historię opowiadaną kiedyś w TV przez dyrektora TPN, o tym jak pewna pani spotkała niedźwiedzia na Iwaniackiej. Aby się go pozbyć rzuciła mu kanapkę. Wóczas misiek zainteresował się karmicielką i chciał więcej. Wtedy pani dała mu kolejną. Kiedy zbliżył się po następną kobieta zostawiając swoje rzeczy dała dyla na dół, a biegnąc całą drogą krzyczała, co usłyszano aż w schronisku :D Gdy dotarła do Ornaka poskarżyła się na miśka :D i opowiedziała strażnikowi co się stało.

Tatrzańskie miśki to interesujące zwierzęta. Czuję strach na samą myśl o nich ale tak na prawdę chciałabym mieć okazję zobaczyć je z dość bliskiej acz bepiecznej odległości. 

Tymczasem wychodzimy na grań. Skończyło się nużące podejście i można oglądać szczyty w dali. 

2014 05 22 23 ornak 1106

Grzbietem idzie się lepiej, głowa zajęta jest tym co widać w około i nie skupia się na ciężarze plecaka. Tutaj dla odmiany wieje jak diabli. Szukamy miejscówki na odpoczynek ale na grani nie łatwo znaleźć coś osłoniętego. Ostatecznie dochodzimy aż do skał Ornaka i tu zrzucamy bety. Chowamy się za głazami i czekamy na zachód słońca. 2014 05 22 23 ornak 1110

2014 05 22 23 ornak 1129

2014 05 22 23 ornak 1126

Maj to nie jest moja ulubiona pora w Tatrach, góry nie są wówczas zbyt urodziwe. Jednak szczyty w coraz cieplejszym świetle prezentują się przepięknie. 

2014 05 22 23 ornak 1128

2014 05 22 23 ornak 1130

2014 05 22 23 ornak 1132

2014 05 22 23 ornak 1135

Słońce zachodzi dziś całkiem ładnie, przechadzając się tu i tam robię kilka zdjęć. Gdy złota kula znika za horyzontem idziemy spać. 

2014 05 22 23 ornak 1138

2014 05 22 23 ornak 1145

2014 05 22 23 ornak 1148

2014 05 22 23 ornak 1160

2014 05 22 23 ornak 1161

 

Sobota

Noc była ciężka, wiało tak mocno, że momentami miałam wrażenie, że odfruniemy. Zamiast się zregenerować i nabrać sił ledwo żyjemy. Wyglądamy i czujemy się jeszcze gorzej niż dzień wcześniej.

Około godziny 10 jesteśmy umówienia ze znajomymi na Pyszniańskiej Przełęczy. Przewiduję, że w tym stanie raczej tam nie dotrzemy. Wiatrzysko, brak snu, ciężkie plecaki, w perspektywie podejście na Błyszcza i wiele kilometrów zaplanowanej trasy... Nie ma szans! Dobiliśmy się i na dziś nam starczy. Dzwonię do Doroty i mówię jak jest.  2014 05 22 23 ornak 1164

2014 05 22 23 ornak 1166

Jeszcze przez godzinę siedzimy na Siwej Przełęczy i obserwujemy kozice hasające po Gaborowej Przłęczy. W pewnym momencie zwierzęta płoszą się i uciekają na strome zbocze. Pojawia się coś większego. To misiek!!! Mówisz i masz!!!

Jesteśmy za daleko by zobaczyć jakieś szczegóły. Próbuję robić zdjęcie ale nie mam obiektywu, który dałby odpowiednie przybliżenie.

Jak pomyślę sobie, że niedźwiedź przechadza się właśnie po terenie położonym wyżej niż my siedzimy, to po plecach przechodzą mnie dreszcze. A gdyby łaził obok nas...? A my niczego nieświadomi jedlibyśmy śniadanie?

Pewnie skończylibyśmy jak ta kobieta z historyjki :D

2014 05 22 23 ornak 1170

2014 05 22 23 ornak 1173

Kiedy niedźwiedź odchodzi przenosimy się na bardziej wietrzną stronę grani i obserwujemy Pyszniańską Przełęcz, na której próbujemy wypatrzeć znajomych. W końcu odpuszczamy i kierujemy się na czarny szlak do Doliny Starorobociańskiej. Przed nami dłuuuga droga w dół.

2014 05 22 23 ornak 1174

2014 05 22 23 ornak 1176

2014 05 22 23 ornak 1180 p

2014 05 22 23 ornak 1183

2014 05 22 23 ornak 1184

Mam nadzieję, że po tej wycieczce dobrze zastanowię się nad każdą rzeczą wkładaną do plecaka. Chyba wiele osób ma podobnie, że pakując się robimy to nadmiarowo. Uczono mnie, że "lepiej nosić niż się prosić", co w pewnych okolicznościach jest uzasadnione. Albo "przezorny zawsze ubezpieczony". Tylko czy jesteśmy w stanie wszystko przewidzieć? Raczej nie, więc mija się z celem pakowanie rzeczy typu "przyda się".

Zmiana w podejściu do pakowanie nie przyjdzie od razu, ale mam nadzieję, że szybciej niż myślę.

 

Trasa:

Kiry zielony Schronisko na Hali Ornak zolty Iwaniacka Przełęcz 1459 m zielony Ornak 1845 m zielony Siwa Przełęcz 1812 m czarny Dolina Chochołowska zielony Siwa Polana